Sapkowski to taki Wałęsa literatury - gruby wąsaty nadęty buc, który uważa się za twór doskonały, przy czym jego saga ssie - kilka razy podchodziłem i za każdym razem przysypiałem, tylko opowiadania dają jeszcze radę. Gdyby nie gry to nikt poza polską by o tej marnej sadze nie słyszał.
Krew elfów rzeczywiście może znużyć, ale potem się rozkręca tak, że nie sposób się oderwać :) Fabułą jest całkiem przeciętna, ale inteligentne dialogi i postacie sprawiają, że ani trochę się nie nudzi. A nazwanie Sapkowskiego bucem i marnym bytem jest poniżej poziomu. Owszem, jest całkiem zgorzkniały i trochę cyniczny, ale nie nazwałbym go w ten sposób.