Wydaje się, że film jest zrobiony trochę na siłę, usilnie próbując być na fali poprzedniej części. Nie podoba mi się to, że zmieniono bieg wydarzeń po zakończeniu pierwszej części i Żenia nie został z Brylską, tylko Brylska ma córkę z betonowym Ippolitem, z którym jednak nie była szczęśliwa. W zasadzie jedyna sensowna postać to stary Żenia. Brylska ładnie zagrała, ale jej postać jest trochę miałka w tym filmie i nie pasuje do postaci z pierwszej części. Z kolei jej córka jest jakaś nijaka, nie wyraża zbytnio emocji mimo rozterek podobnych do rozterek Brylskiej w pierwszej części.
Ogólnie film raczej mało ciekawy. Szkoda, bo potencjał do kontynuacji pierwszej części był duży, ale jednocześnie trudno go wykorzystać. No i w tym filmie właśnie nie udało się.
Gdzie namierzyłeś 2-kę?
Szukam dopiero teraz, po tym jak Wojtek Krzyżaniak opowiedział o tym filmie z 1975 r. w TOK FM w sylwestrowy poranek i po kilkudniowym jego seansie. Ufff! Przecież to można było zamknąć w 1,5 godziny, a tak dłużyzna i dialogi... bardzo niedobre dialogi są!
Hipek też mnie zmęczył swoją grą - nawet sceny prysznicowej w palcie nie potrafił odegrać. Przecież dla każdego aktora taka scena to byłby uśmiech losu. A tak wyszła ironia.
Na plus: emocje Nadii, jej postrzelone koleżanki, piesnićki, zimowy klimat blokowisk i smakowicie wyglądające piwo z pianką w pięknych kuflach z grubego rzeźbionego szkła (w łaźni).
Jest na C h o m i k u j. Trochę ciężko się przyzwyczaić, bo lektor jest na kilka głosów, a rzeczywisty głos jest mocno ściszony. Ni to dubbing ni to normalna szeptanka tylko coś pomiędzy.
Co do pierwszej części, po gatunku komedii romantycznej i czasie trwania rzeczywiście mógł się wydawać dłużący, ale mi się ten film się w ogóle nie dłużył. Przyjemnie się ogląda. Hipek faktycznie mało wyrazisty, ale może ta jego postać właśnie taka miała być, w sumie pasuje to do niego.