PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=36537}

Gwiazdy na czapkach

Csillagosok katonák
6,8 701
ocen
6,8 10 1 701
7,7 7
ocen krytyków
Gwiazdy na czapkach
powrót do forum filmu Gwiazdy na czapkach

Kuriozum 

ocenił(a) film na 4

Widzę tu same zachwyty, ale jak zachwyca, skoro nie zachwyca ;)
Rzeczywiście, widać ciekawy, nowofalowy warsztat reżysera, ale film jest po prostu nudny, a scenariusz pozbawiony sensu. Przypomina stary kawał o Niemcach i partyzantach, którzy wzajemnie wyrzucają się z lasu. Tutaj mamy Białych i Czerwonych, którzy niby ze sobą walczą, ale nie za bardzo, bo głównie biegają i łapią się nawzajem do niewoli. A jak złapią, to każą jeńcom się rozbierać i mają jakąś niezwykłą satysfakcję z przestawiania ich z miejsca na miejsce. Wy stanąć tu, a wy tu. Ci wystąp, a ci na prawo i biegiem. Stać. Stanąć tutaj. Stanąć tam. Podnieść ręce. Opuścić. Potem wy podnieść. Mimo, że od tych selekcji zależy życie jeńców, to przestawianie robi się za którymś razem naprawdę nudne.
Po tym ustawianiu część jeńców jest rozstrzeliwana. Najwięcej rozstrzeliwują Biali, bo wiadomo, są źli. Ale dobrzy Czerwoni też są nie od tego, żeby kogoś rozwalić. Sceny kolejnych rozstrzeliwań przestały jednak robić na mnie jakiekolwiek wrażenie. Poza tym, żadna z licznych postaci nie jest na ekranie na tyle długo, żeby się do niej przywiązać emocjonalnie i przejąć się tym, że zostanie rozstrzelana, bądź też nie.
Sceny "batalistyczne" to czysty absurd. Dowódca Czerwonych wychodzi tuż za mury miasta zająć się jeńcami. Wraca po kilka minutach, a miasto zajęte przez Białych, bez jednego strzału. Wokół szpitala roi się od Białych, spory oddział wyrusza nie wiadomo gdzie i po co krokiem defiladowym, a 3 minuty później znikąd pojawiają się Czerwoni. I tak w kółko. A już końcowa scena samobójczego ataku w stylu japońskim przebija wszystko. Jeśli scenarzysta chciał przedstawić wojenny chaos, to naprawdę przesadził.

aklekot

Pięknie podsumowałeś. Chaos scenariusza i głowy reżysera

aklekot

Nie wspominając o tym, że film wyraźnie promuje jedną ze stron. A pomyśleć, że ogólny zarys fabuły nie jest taki zły.

grafoman

Trudno się przejąć rozstrzelaniem, ktorę wygląda tak mało wiarygodnie. W scenie, w ktorej kapitan białych strzela w głowy leżących na ziemi czerwonych (wyciągnietych ze szpitala), facet celuje momentami tak wysoko jakby chciał trafić w brzuch... stojącego człowieka, co nie przeszkadza mu celtnie trafiać w te głowy ;)

ocenił(a) film na 9
aklekot

Film jest wstrząsający. Wymieszanie scen rajskich z piekielnymi robi olbrzymie wrażenie. Na tym polega, jak sądzę, zamysł reżysera. Tu piękna brzezina tu egzekucja, tu piękna kobieta tu polowanie, tu ktoś ratuje życie tu zaraz je traci, tu rusałka tu gwałt. Wszechobecny chaos, absurd wojny, rządzący przypadek, brak reguł. To jedni są okrutni, to drudzy. Ktoś wykonuje egzekucje, to staje przed plutonem. Fortuna kołem się toczy. Nic nie ma sensu na wojnie.

I gra reżyser na emocjach samczych: to się kobieta rozbiera to ubiera, to ma być gwałt to ją puszcza, stoi naga a mamy czyjąś egzekucję. I to wszystko w pięknych plenerach: zboże, chata ze studnią, rozlewiska, płynąca rzeka. Słowem – sielanka. Wrażliwy widz może się czuć wypompowany emocjonalnie po wnikliwym seansie. Mistrzostwo manipulacji emocjami.

ocenił(a) film na 4
mozgokop

No to chyba nie jestem wrażliwy, bo we mnie film wzbudził przede wszystkim rozdrażnienie i znużenie.

aklekot

Zgadzam się. Film jest bajkowy. Jakby ktoś wypił pół litra, zapomniał zakąsić i jak spadł pod stół to zwidziała mu się rewolucja.

Myślę, że reżyser chciał tą absurdalną "poetyckością" wybronić się przed zrobieniem na 50-lecie rewolucji (1967!) już kompletnego ideologicznego gniota z gadającym trzy po trzy Leninem na trybunie.

W sumie parę gołych bab zawsze lepsze niż łysy Lenin.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones