1/10 to i tak zbyt dużo, ale daję za to że aktorom udało się zgromadzić na planie. Efekty specjalne w postaci ptaka za oknem i manekiny którym obcina się głowy powalają prowizorką. Fabuła słowo obce scenarzystom tej produkcji.Dźwięk rozjeżdża się z obrazem, gra aktorów ..... nawet szatan się popłacze. W tym kontekście tytuł staje się zrozumiały;)
Scena w restauracji gdzie pani w niebieskiej sukni śpiewa po "angielsku" to trzeba zobaczyć jedna z najgorszych scen filmowych jakie w życiu widziałam i słyszałam.
Film z 1992 (a nie z 1994) roku a wygląda jakby zrobiony ze 20 lat wcześniej, przez amatorów z wiejskiego teatrzyku.
Fabuła jest kompletnie bez sensu, ale nie to jest najgorsze w "Łzie księcia ciemności". Odtrąca przede wszystkim wykonanie - żenujący dubbing, fatalnie podłożony, mimo udziału wielu wspaniałych aktorów [Niemczyk chociażby]; koszmarne efekty specjalne [naprawdę - to były już lata 90, a więc nie jakaś zamierzchła prehistoria], fatalne wykonanie, mnóstwo błędów realizacyjnych.